Pomoc dla uchodźców z Ukrainy - czytaj więcej
Opcje widoku
Ikona powiększania tekstu
Powiększ tekst
Ikona pomniejszania tekstu
Pomniejsz tekst
Ikona zmiany kontrastu
Kontrast
Ikona podkreślenie linków
Podkreślenie linków
Odnośnik do Deklaracja dostępności
Deklaracja dostępności
Resetowanie ustawień
Reset

Razem z mamą, razem z tatą - 20.05.2020

Razem z mamą, razem z tatą - 20.05.2020

Witajcie!!!

Dziś powtórzymy sobie nazwy miesięcy oraz spróbujemy poznać bliżej mamę i tatę, poprzez udział w quizie.

Zacznijmy zatem, od rozgrzewki. Pamiętacie naszą zabawę paluszkową? No to zaczynamy!!!

Ten pierwszy to Dziadziuś, (kciuk)

Tuż obok Babunia. (wskazujący)

Największy to Tatuś, (środkowy)

A przy nim mamunia. (serdeczny)

A to ja dziecina mała, (mały)

I to jest rodzinka, moja ręka cała.

 

Jak dobrze wiecie rok ma dwanaście miesięcy. Spróbujcie je teraz powiedzieć po kolei: styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień.

Dziś zaproponujemy Wam bajkę pt.: „ O dwunastu miesiącach” Janiny Porazińskiej. Jeśli chcecie ją obejrzeć, kliknijcie w poniższy link. Może ją również Wam przeczytać, ktoś z domowników. Oto ona:

https://www.youtube.com/watch?v=4Jvq-zCY_TM

”O dwunastu miesiącach” Janina Porazińska

Była w chacie gospodyni. Miała córkę i miała pasierbicę. Pasierbica była dobra, a córka była dokucznica. Pasierbica zawsze miała główkę gładko przyczesaną, liczko umyte, sukieneczkę, choć wyblakłą, ale czystą. Córka zawsze była roztargniona, często nie umyta, a jak jej się spódniczka ubłociła, to w takiej zaszarganej wciąż chodziła. Ludzie na pasierbicę mówili: ładniuśka, na córkę mówili: brzydulicha. Więc macocha pasierbicy strasznie nie lubiła.

Woła kiedyś macocha pasierbicę i mówi:

- Idź mi zaraz w las i nazbieraj fiołków. Jak ich nie nazbierasz, to się tu nie pokazuj.

Ha, cóż było robić. Przywdziała dziewczyna chuścinę, na bose nogi wzięła chodaki i poszła w las. Najciężej było iść otwartym polem, bo wiatr tu hulał, szarpał i w oczy śniegiem ciskał – ale w lesie już było zaciszniej.

Idzie i idzie dziewczyna lasem, a wcale nie rozumie, gdzie tu można fiołki znaleźć.

- Pewnie zginę albo z mrozu, albo z głodu, albo od wilków. A może i znajdę dobrych ludzi?

Dobry kawał już lasem uszła, aż widzi: ogień się pali, a dokoła ognia dwunastu chłopów siedzi. A gdy podeszła bliżej, zapytali ją:

- Który też z nas najbardziej ci  się podoba?

A sierotka śmiało:

- Wszyscyście piękni, boście wszyscy potrzebni.

Spojrzeli bracia po sobie, spodobała im się taka grzeczna mowa. Pytają:

- Po coś tu przyszła dziewczynko?

- Macocha kazała mi fiołków nazbierać, ale gdzie ich zimą szukać?

- Ej, nie trapże się, może i znajdziesz.

Usiadł  Kwiecień na miejscu Grudnia. Zaraz śnieg zaczął topnieć, aż się porobiły rościeki, ale te od razu w grunt wsiąkły. Co bliższe jarzębiny, brzozy i leszczyny pokryły się listkami, zazieleniły się jagodowe, borówkowe krzaczki, a i ptaszęta po wiosennemu zaczęły śpiewać.

- Idźże, sieroto, za tę pierwsza sosną fiołków poszukaj. Idzie dziewczyna, patrzy... a tam aż modro od kwiecia!. Przypadła na kolana rwie, rwie... pół koszyka narwała. Przykryła je mchem, żeby nie zmarzły. I wróciła do ogniska Kwietniowi podziękować.

- Idźże w spokoju do domu. A jak będziesz znów w potrzebie, przybiegnij tu do nas.

Biegnie sierotka do domu, a nadziwić się nie może i temu, że się tak w oka mgnieniu wiosna zrobiła i fiołki wyrosły i temu, że wcale teraz zimna nie czuje. Wiatr tak samo dmie, śnieg tak samo nad ziemią hula, a do niej to jakoś nie dochodzi, właśnie, jakby jeno za szybką na świat zimowy patrzyła. A i droga zrobiła się nie długa. Już i chata, z której rano wyszła. Usłyszała macocha, że dziewczyna wchodzi do sieni, wyszła z izby i woła:

- Jeśli nie masz fiołków to się wynoś!

- Mam, mam, popatrzcie jeno – woła dziewczynka z radością i stawia koszyk na stole. Przyskoczyły do koszyka matka i córka. Odgarniają mech – a tu w izbie zapachniało jak w ogrodzie wiosną wytrząsnęły koszyk – a tu na stole cały kopczyk świeżutkich kwiatów!

- Sprawiedliwie... fiołki prawdziwe – mamrocze macocha.

I pojąć nie może, gdzie je pasierbica znalazła.

- W lesie były?

- W lesie.

Minęły trzy dni, mróz jeszcze bardziej się nasilił, wichry się jeszcze bardziej rozsrożyły, a macocha myśli: „Za pierwszym razem nie udało się, może za drugim się uda”.

I woła do sieroty:

- Biegnij mi zaraz w las i nazbieraj tam poziomek.

Znów się dziewczyna okręciła swą podartą chuściną, wzięła na bose nogi chodaki i poszła. Myśli sobie: „Pójdę do Miesiączków, może mnie i teraz poratują”. Idzie, idzie... Wichry ją szarpią, mróz na wylot ją przejmuje. Każda kosteczka w niej z zimna się trzęsie. Ale jakoś do lasu doszła, do dwunastu braci dobrnęła. Powitała ich, odpowiedzieli. I Grudzień mówi:

- To ty, dziewczynko? Cóż teraz chciałabyś mieć?

Wstydzi się sierotka swej zuchwałości, ale cóż ma począć. Więc nieśmiało szepce:

- Poziomek bym chciała... pięknych, dojrzałych...

- To się zrobi... to się zrobi... – mówi Grudzień.

Dźwignął się ze swego siedziska, a na jego miejsce przyszedł młody Czerwiec. I raz – dwa – trzy... dookoła śnieg stajał, drzewa zazieleniły się, głogowe krzaki stanęły w różowym kwieciu, a ptaszki – świergolaszki napełniły las taką muzyką, że od ich nutek aż liście drżały, aż chwiały się gałązki.

- Idźże, sieroto, za tę sosnę, poszukaj.

Idzie dziewczyna, a na polanie za sosną aż czerwono od poziomek. Dopiero zaczęła zbierać, a do dzbanka sypać. A tak jej ta robota szybko szła, że aż dziw! Już połowa dzbanka, już po szyję, już pełniutki z czubem! Zerwała liść paproci, dzbanek nakryła, wilczym łykiem okręciła i z wielką radością poszła Czerwcowi podziękować.

- Idźże, sierotko, spokojnie do domu. A jak będziesz czego potrzebowała – to przyjdź tu do nas.

Idzie dziewczyna do domu i tak, jak za pierwszym razem wcale jej nie zimno i dzbanek nie ciąży, i droga niedaleka. Usłyszała macocha, że dziewczyna wchodzi do sieni, wyszła z izby i woła:

- Jeśli nie masz poziomek...

Nie dokończyła, bo w sieni pachnie, jak na polanie leśnej, gdy ją czerwcowe słońce dogrzeje. Wnet też i cała izba poziomkową wonią się napełniła. Idą ludzie drogą, zatrzymują się i wołają:

- Darosławo, a co też to w waszej zagrodzie tak pachnie?

Nie chce gospodyni, aby ludzie poziomki zobaczyli, więc je co prędzej do komory wnosi, a ludziom mówi:

- Miałam nieco suchych poziomkowych liści. Spaliłam je, to z tego i zapach z dymem się rozszedł.

Na wieczerzę matka z córką poziomki zjadły, sierocie nic nie dały.

Znów minęło kilka dni. Gospodyni myśli: ”Głupia byłam, że chciałam fiołków, że chciałam poziomek. Kwiatki zwiędły i nie ma nic, poziomki się zjadło i nie ma nic. Teraz każę sierocie przynieść z lasu talarów.”

Więc mówi do sieroty:

- Leć do lasu i przynieś talarów. Jak ich nie znajdziesz to się nie pokazuj!

Zabrała się sierota i znów idzie, i znów przed braćmi Miesiączkami staje.

- Talarów kazała macocha przynieść.

Podumał, podumał Grudzień, aż mówi:

- Przychyl się i weź sobie węgielków z ogniska.

Widzi Grudzień, że się dziewczynka boi, więc powiada:

- Nie bój się, nabierz węgielków. A jak jeszcze macocha cię wyśle, to już do niej nie wracaj, u nas zostań. W naszej zagrodzie, będziesz mieszkała, gospodarkę nam będziesz prowadziła.

Dziewczyna kupkę węgielków czerwonych, żarzących nabrała, podziękowała i wraca. A wciąż się strasznie boi, że jej się dziura w zapasie wypali.

Weszła do sieni, a macocha woła:

- Masz talary?

Nie śmie sierota o tych węgielkach powiedzieć, boi się. Milczkiem do nalepy podchodzi, a serce w niej mdleje ze strachu. Wytrząsa z zapaski. A tu brzęk, brzęk, brzęk... złote talary na nalepę lecą i dźwięczą i błyszczą, aż w całej izbie pojaśniało.

Rzuciła się macocha z córką! Talary zgarniają, oglądają, liczą...

- Tyleś jeno przyniosła! A gdzie masz więcej? Leć zaraz i wszystkie przynieś!

Poszła sierota w las i więcej nie wróciła. Do dwunastu Miesiączków na służbę przystała. Czeka macocha do późnej nocy. Czeka cały ranek, cały dzień i znów cały wieczór. Pasierbicy nie widać. Powiada do swej córki:

- Nie wiadomo, co się stało z pasierbicą, może w polu zmarzła na śmierć. To teraz ty pójdziesz.

Matka córkę cieplutko ubrała i jeszcze ją otuliła ogromną wełnianą chustą.

- Weźże na talary w jedną rękę torbę, w drugą garnek, a na plecy jeszcze woreczek.

Poszła córka. Przeszła pole, weszła w las. Ciepło jej, wesoło. Idzie, a rozgląda się dookoła, gdzie te talary leżą. O! Coś się tam w lesie jarzy, migoce!... Pewnie to te bogactwa tak jaśnieją! Biegnie dziewczyna, aż się o małe świerczki śniegiem przysypane potyka i przewraca! Przybiega. Patrzy, a to ognisko się żarzy, a dookoła ognia dwunastu braci siedzi.

    Poznał, że to bracia Miesiączkowie. Ale wielce była rozgniewana, że się tak tym ogniem oszukała. Myślała, że to talary świecą, a tu... ot co!

Dzień dobry, dziewczynko! A może nam powiesz, kto my jesteśmy? – zawołał Grudzień.

   A córka ze złością:

Ten tu to Marzec – kłapie wargą jak starzec. A ten Maj – tylko mu kij żebraczy daj. A ten Luty – ma koślawe buty.

Stary Grudzień – największy leń...

    I tak długo jeszcze Miesiączkom mówiła przykre słowa, aż się bracia rozgniewali.

    Podniósł się Grudzień a na jego miejscu usiadł Luty.

    I dopiero teraz zacznie się sroga zima!

    Mróz ścisnął nagle taki, że aż drzewa zaczęły hukać.

Podniósł się wicher, pochwycił tumany śniegu i rozhulał się zamiecią.

    Myśli córka:

”Trzeba do domu uciekać.”

Ale drogi powrotnej wcale znaleźć nie może. To w tę stronę biegnie, to w tamtą. Ognisko z oczu straciła. A tu bór coraz gęściejszy, a tu mróz okrutniejszy, a tu zaspy coraz większe. Brnie po kolana, siły traci. Zmęczona, ledwie żywa nad ranem do domu powróciła. Nic nie przyniosła.

 

Spróbujcie zaśpiewać naszą piosenkę: https://www.tekstowo.pl/piosenka,wanda_chotomska,na_majowke.html

Chciałybyśmy również dziś zaproponować Wam quiz „Czy znasz swoją mamę, swojego tatę?”.


- Jaki program telewizyjny ogląda Twoja (Twój) mama (tata) najczęściej?
- Jaki jest kolor oczu Twojej (Twojego) mamy (taty)?
- Jaką potrawę najbardziej lubi Twoja (Twój) mama (tata)?
- Ulubione zajęcie Twojej (Twojego) mamy (taty) to...?
- Jakie ciasto Twoim zdaniem udaje się mamie najbardziej?
- Co Twój tata robi najlepiej?
- Jak Twoja (Twój) mama (tata) odpoczywa?
- W jakiej pracy domowej najczęściej pomagasz mamie (tacie)?

Do wykonania w dniu dzisiejszym karty pracy „Dzieciaki w akcji 4” – strona 46-47, oraz dodatkowe karty pracy utrwalenie  "Ó" , "ó".

Życzymy powodzenia.

Data dodania: 2020-05-19 20:29:54
Data edycji: 2020-05-20 03:37:49
Ilość wyświetleń: 602

Kalendarz

Klasy

Przejdź na stronę swojej klasy
Więcej informacji

Klasy

Przejdź na stronę swojej klasy
Zobacz
Bądź z nami
Aktualności i informacje
Biuletynu Informacji Publicznej
Logo Facebook
Facebook
Biuletynu Informacji Publicznej